Sesja w szklarni – Patrycja z synkiem
Wiecie, że większość sesji zostaje ze mną w pamięci w formie przypisanych do danego spotkania odczuć, obrazów, dźwięków, wrażeń? Jestem pewna, że tak samo będzie z sesją Patrycji i jej synka, Julka. Był majowy dzień, od kilku dni padało i codziennie pojawiały się burze, pogoda była zupełnie nieprzewidywalna. W związku z taką nietypową aurą pomysł na zdjęcia był następujący: rodzinna sesja w szklarni, a dokładnie sesja mamy z synkiem – bo niedługo jest Dzień Mamy!
Szklarnia? Nietypowo? Nie szkodzi! Przynajmniej nie będzie nam padało na głowę! Godzinę przed sesją niebo zaczęło przybierać groźny, zwiastujący burzę wygląd. Co jak co, ale totalnie ciemna szklarnia to niekoniecznie obiekt moich westchnień, podobnie jak jazda samochodem pośród błyskawic… Byłyśmy z Patrycją „na łączach” i postanowiłyśmy: „Chyba pójdzie bokiem! Nie mamy daleko, jedziemy!” 🙂
Trochę z duszą na ramieniu, spotkałyśmy się na miejscu. Rzeczywiście, były chmury, ale… niedługo potem zaświeciło mocno słońce! W szklarni zrobiło się nawet trochę parno i duszno. I właśnie ta pogodowa aura i zupełnie niespodziewane przebłyski słońca zostaną w mojej pamięci. Podobnie jak mały Julek, którego nastrój tego dnia można porównać do ówczesnej pogody 🙂 Julek raz był radosny, by po chwili… rozpłakać się i nie mieć ochoty na żadne zdjęcia.
Maluch na sesji nie ma humoru? Nie martw się, to się zdarza!
Sama jestem mamą, więc wiem, że maluchy czasem potrzebują przytulenia, oddechu, przestrzeni – w słabszych momentach odchodziłam odrobinę na bok. Za to później, wracając do robienia zdjęć, starałam się wyłapywać wszystkie możliwe uśmiechy Julka. To była wbrew pozorom spokojna sesja, w której nikt się nie spieszył, dostosowywałyśmy się do nastroju małego modela.
Feeria barw! Prawda, że pięknie? Sesja odbyła się w szklarni w Warszawie – tutaj jest adres strony przemiłych właścicieli, którzy zgodzili się na zdjęcia – Gospodarstwo Ogrodnicze Polskie Kwiaty. Odwiedźcie ich, kupcie kwiaty doniczkowe i wspomnijcie o mnie:)
Uwielbiam takie naturalne ujęcia, na których mama Julka nie patrzy w obiektyw, tylko radośnie, z miłością na swojego synka…
Julcio-ogrodnik, podlewa kwiatki.
Oj… chyba komuś popsuł się humor… Nie szkodzi, spróbujemy go zaraz poprawić!
Poniżej Julek znów radośnie dreptał po całej szklarni.
A tutaj Julek wypatrzył coś ciekawego!
Moje ulubione kadry z naszego spotkania to te, na których Julek pije mleko z butelki w ramionach mamy albo wędruje z tą butelką po całej szklarni. Dlaczego? Bo to samo życie, codzienność wielu mam, kiedy to „plany biorą w łeb”, bo dziecko ma właśnie inny pomysł na ten dzień:) Znacie to? A poza tym… Julek z tą butelką był wtedy tak po prostu, najzwyczajniej w świecie, szczęśliwy.
Jak Wam się podoba taka naturalna sesja, bez typowego pozowania? Mi bardzo! Jeśli chcecie zobaczyć inną sesję rodzinną, zapraszam na przykład tutaj: Sesja brzuszkowo-rodzinna w plenerze.
Będzie mi miło, jeśli zechcecie mnie śledzić na Instagramie lub na Facebooku.Zapraszam!