Gdybyście spytali mnie, jak to jest fotografować rodzinę z trójką dzieci (i czwartym w brzuchu), odpowiedziałabym: wesoło! Bo przede wszystkim właśnie takie mam wspomnienie z naszej kwietniowej rodzinnej sesji w plenerze. Oj, dużo się działo! A ja miałam dużo biegania! Były uśmiechy, ale też fochy, a na te fochy najlepsze okazało się podjadanie po kryjomu ciasteczek i zabawa w Indian w namiocie tipi!